Naturalne kosmetyki Bioamare. Jesienna pielęgnacja.




Nadejście jesieni nie powinno nas zwalniać z wyjątkowego  dbania o kondycję skóry ciała. Tak, pokazujemy je znacznie mniej. Jednak zmiana pogody na chłodniejszą, wiatr, klimatyzacja mogą powodować znaczne jej wysuszenie. Szczególnie po lecie.
Jakiś czas temu, przypadkowo natrafiłam na markę Bioamare a produkty na półce wydawały się bardzo interesujące.
Zdecydowałam się na zakup peelingu do twarzy. Po kilku tygodniach, wracając z zakupów miałam już pięć produktów tej marki.
W tym poście przedstawiam kilka z nich.  Czytajcie do końca. Może i ktoś z czytelników zdecyduje się na wieczorny umilacz dla ciała przy pomocy tych ekologicznych kosmetyków.



Korundowy peeling dla cery suchej/normalnej


Peeling wygładzająco- rozjaśniający z korundem, na bazie olejów ze słodkich migdałów, słonecznikowym, dzikiej róży i glicerynie. Dodatkowo zawiera ekstrakt z owoców borówki.
Peeling przeznaczony jest dla cery suchej/ normalnej stanowi prosty sposób na mini-mikrodermabrazję w domowym zaciszu.




Żelowa konsystencja peelingu dobrze rozprowadza się na twarzy.  Na początku delikatnie i okrężnymi ruchami masuję twarz i pozostawiam peeling na twarzy tak na około 1-2 minut.

Następnie zwilżam dłonie i masuję ponownie. Dzięki temu olejki zawarte w peelingu zaczynają lepiej działać a sam produkt zamienia się w subtelną piankę .


Zastanawiające jest dla mnie to iż producent informuję o efekcie rozjaśniania zaczerwień i delikatnej niwelacji przebarwień.
I w sumie to ta informacja zachęciła mnie do zakupu tego produktu.
Teraz po stosowaniu go od miesiąca raz lub czasami dwa razy w tygodniu, absolutnie zgadzam się z z tą informacją.
Peeling przy systematycznym stosowaniu działa rozjaśniająco na cerę. Bardzo lubię ten efekt. To własnie ekstrakt z borówki ma działanie rozjaśniające, wpływa na poprawę kondycji naczyń włosowatych, działa antybakteryjnie i antyseptycznie.
Jedynie co mi przeszkadza, to korund, który dla mej cery wydaje się być zbyt ostry i nie przyjemny. Jak to korund.

W skali od 1na 10,  ten peeling otrzymuje ode mnie mocne 7.




Odżywczy mus malinowy


Teraz, kiedy za oknem pogoda będzie się zmieniać na tę bardziej szarą, każda z nas może przywołać lato które jest zamknięte w pojemniczku malinowego musu.
Mus już po otwarciu słoiczku, przyciąga uwagę świeżą owocową wonią. 



Ma przyjemną puszystą konsystencję która w ciepłych dłoniach zmienia się w lekki olejek.
Mus zawiera dobroczynne działanie regenerujące oleju z awokado i inca inchi.
Z olejem inca inchi nigdy nie miałam styczności a informacje znalezione na jego temat tłumaczą świetne działanie musu w całości.
Mianowicie olej inca inchi  ma wysoką zawartość NNKT przez co szybko penetruje wgłąb skóry, wbudowując się w nią. W efekcie tego procesu dostrzegamy wyraźną poprawę nawilżenia naskórka, naskórkowa bariera lipidowa również odnosi korzyści. Skóra wygląda na promienną i zregenerowaną. Bo taka też jest.
Olej ten również redukuje nadwrażliwość skóry i tym samym idealnie nadaje się do skór atopowych , łuszczących i podrażnionych.
Olej inca inchi posiada wiele innych zalet o których można poczytać np tutaj .

Zauważyłam znaczną poprawę na łokciach i kolanach. Skóra stała się miękka, jedwabna. Daje mi to duży komfort. 
Mus może nieco długo się wchłaniać, szczególnie kiedy jesteśmy prosto po kąpieli. Zdecydowanie szybciej wchłania się na skórę suchą, nierozpulchnioną.

Natomiast nie jest to problematyczne, bo cudowny zapach, przyjemna konsystencja i efekt mega nawilżenia nie pozwala mieć jeszcze jakieś ,,ale''.

Zdecydowanie polecam! U mnie ma 10tkę!



Masło Shea nawilżająco-regenerujące o zapachu poziomki


I ostatnia perełka tego postu. Masło Shea z olejem arganowym. Lista składników tego masła jest nieskomplikowana: Masło shea, olej arganowy, wit.E, zapach poziomkowy. Koniec.


Masełko to ma podobne działnie do musu. Różnią się strukturą i składem. Ale efekt podobny. W sumie to bardziej chodzi o preferencje użytkowników. Masełko jest cięższe i pozostawia film, nie jest on jednak tłusty.


Prostota tego produktu jest urzekająca a skuteczność widoczna. Polecam!


Jesienne wieczory to dobry czas na pielęgnację ciała. Zrobienie coś tylko dla siebie. Przy smooth jazzowych dźwiękach, zapachy letnich owoców zmagają swoją siłę. Uczucie otulenia skóry ,,dobrym dotykiem'' natury poprawia nastrój i upewnia jak dobrze być kobietą.


Lubię takie wieczory.

Do napisania,

O.

Komentarze