Serio, pora szykować skrzydła do lotu. Polsze, dlaczego?



Kocham Polskę tak bardzo! Jest to piękny kraj.
Jednak z każdym kolejnym czerwcem od 2012 roku mam nieodłączne uczucie z tym miesiącem. Mam wrażenie że pora się zbierać, pakować walizki, położyć paszport na stół, pozałatwiać sprawy niedokończone, uścisnąć dłonie bliskich, pozwolić sobie na spływające łzy .

Nie pielęgnuję tego uczucia. One samo przychodzi w pakiecie z czerwcem.  To już 4 lata od mojej wyprawy do Australii. Teraz zdaję sobie sprawę jak piękna i wielka to rzecz w moim życiu. Nie chodzi o samo bycie tam. A o przeżycie takiego doświadczenia.

Teraz doceniam Polskę. Jednak przychodzą i takie dni, gdy mam ochotę obrazić się na to Państwo i wyjechać. Dziś akurat jest taki kulminacyjny dzień. Przekonałam się dziś na własnej skórze, że do umówienia zwykłego badania u lekarza, potrzebna jest nie tylko dolegliwość ale i spryt, chłonność wiedzy, gruboskórność i spory portfel. Bo tak po prostu, jak chce się skorzystać na narodowy fundusz zdrowia, czas oczekiwania to ponad 230 dni.  
Fakty takie są zwyczajnym policzkiem w twarz. Człek pracuje, do 10-go wpłaca te zdrowotne i społeczne. A jak coś chce to tak jak kamień w wodę. 
Strasznie to przygnębiające.
Na prawdę bardzo współczuję osobom które mają duże problemy zdrowotne. Leczyć się tu, w tym pięknym kraju jest koszmarem
.

Ponosi mnie okropna złość na taką sytuację i dużo frustracji. Przestaję się dziwić dlaczego ludzie uciekają z Polsze. Choć rozumiem że tęsknią. To wciąż wyjątkowy kraj. Tzn ma wyjątkowy krajobraz. Kocham. 

Jednak w takich momentach jak dziś, nie mam ochoty wciąż się starać w tej Polsze. I tak nikt tego nie docenia. 

Może rzeczywiście powinnam uwierzyć w marzenia P?
Zresetować się gdzieś daleko...?
Obrazić się na Polsze?



Jedyne moje pocieszenia tak jak na dzisiejszy smutek, to poniższe zdjęcie... My nie naprawimy świata. Ale przyjdzie czas, kiedy będziemy go porządkować. I będziemy mieć własne winnice a każdy będzie leżał pod swoją winoroślą...


Moja podróżna muzyka

eh, :(



Obyczajownia E.

Komentarze