# Codzienność. Z wiosną nowe wyzwania i zakasanie rękawów!


Przyszła wiosna.  Zielony dywan wyścielił już łąki. A  drzewa dostały szmaragdowe korony. Pąki jabłoni  zakwitły i pachną tak świeżo, kwieciście, wiosennie. Zapach ten zawsze przynosi mi na myśl najpiękniejsze lata z dzieciństwa  na wsi. Kiedy to skakałam po zakwitłych jabłoniach i z koleżanką miałyśmy mnóstwo siniaków i strupów na kolanach.

Wraz z wiosną przychodzi też chęć na zmiany. Ja tych zmian stale potrzebuję bo wciąż nie znalazłam swojej drogi. Głownie tej zawodowej.

Ostatnie kilka miesięcy przyprawia mnie o zawrót głowy. Kilka projektu w realizacji. Zamówienia. Nowe realizacje. Windykacja. Płatności. Zusy . Zamknięcie miesiąca. Nowy miesiąc. I tak w kółko.
I ja w tym wszystkim. A przy mnie   głos dobiegający z tyłu głowy że to wciąż nie to o co mi chodzi. I nagle przypominam sobie że tyle się uczyłam. Studia magisterskie. Dodatkowe szkolenia. Po tym czasie wciąż mam wrażenie że czegoś mi brakuję i dalej myślę że potrzebuję przeszkolić się jeszcze ze stu rzeczy!!! 
Jakiś czas temu jadąc autem usłyszałam w radiu ,  że obecnie  młodzi ludzie którzy kończą studia, nie mogą odnaleźć się na rynku pracy. Dodatkowo mają nieodparte przeświadczenie że stale muszą chodzić na różne szkolenia aby być atrakcyjnym dla pracodawcy. Myślę że jest to wielka prawda a zarazem smutna. Wydaje mi się że jest to wynik tego, że studia i cały system szkoleniowy uczy nas nie podejmowania samodzielnych decyzji i nie używania własnej kreatywności. Jeśli dodać do tego brak wiary w siebie i poczucie że stale mamy jakiś brak to takie są efekty.  Nauczyliśmy się żyć na korporacyjnych warunkach.

Ja nie chcę tak żyć.  Kiedy szłam do gimnazjum, potem liceum i studia i robiliśmy testy predyspozycji zawodowych, to zawsze wychodziły mi kierunki artystyczne. I zawsze się złościłam że takie wychodzą! Przecież tyle poświęcałam uwagi chemii i biologii, zdawałam z nich maturę. Wybrałam też studia w tym kierunku. Ba! Nawet je lubiłam i z zapartym tchem chodziłam na wykłady.
..Wszystko to oczywiście miało swój sens ale teraz wiem że potrzebowałam właśnie tej wiosny, aby zrozumieć że nie mogę wiecznie robić coś, co nie jest z moim wewnętrznym  głosem spójne. Musiałam zrobić kilka poważnych błędów w firmie aby w końcu określić jej zakres jej funkcjonowania.

Co więcej, postanowiłam zmienić politykę bloga. Chcę, aby był on autentyczny, prawdziwy, taki mój. Aby wyrażał nie tylko radości i pochwały dla kolejnych zagranicznych wakacji. Chcę aby był w nim również deszcz. Bo przecież nie zawsze dzieją się tylko dobre rzeczy. Mam jedynie nadzieję że kiedy już będzie i deszcz, to na płótnie mojego  życia pojawiać się będzie soczysta tęcza. Mam dość wykreowanego pięknego życia na blogach. Widzę wśród znajomych jak bardzo to wpływa na ich własne życie, no na moje też.

Już dwa tygodnie temu rozpoczęłam proces zmian. I tak jak po obronie magisterskiej, nie wiedziałam od czego zacząć nowy rozdział w życiu i zaczęłam od kupna dobrej książki i pomalowania ławeczki na balkonie. Tak teraz zaczynam od odświeżenia koloru ławeczki, przemeblowania na balkonie, wyrzucenia nie potrzebnych rzeczy i jazdy na rowerze do pewnego tajemniczego miejsca...



Ale o tym będzie w kolejnych postach.

E.

Komentarze