The Man From U.N.C.L.E Więcej takiego amerykańskiego kina, poproszę!


Niedziela.  Razem z P. wybyliśmy z domu ,,rozerwać się'' przy obiedzie na mieście.  A ponieważ w domu mamy remontową rewolucję, zależało mi na szybkim powrocie.  Ale nie! P. miał inne plany. Mało kompatybilne z moimi.  A wszystko po to aby robić coś innego niż kotwiczenie w stercie pudeł i przepakowywaniu całego domowego dobytku. I tak, całkiem przypadkiem trafiliśmy
do kina.

Kino Nowe  Horyzonty jest dość wysublimowane a patrząc na repertuar o godzinie 15.00 zdawało się nie mieć mega wyboru. Nic ciekawego. No ale jedno z nas było uparte a drugie uległe. Wybór padł na amerykańskie kino. Wiecie, strzelanki, jeden człowiek ratujący całą ludzkość i tego typu historie. To miały być kiepskie 116 minut.  Ale po raz kolejny spontaniczne decyzje mojego mężczyzny okazały się strzałem w 10!

Kryptonim U.N.C.L.E.. Akcja zaczyna się Berlinie, w czasach jego rozdziału murem na Zachodni i Wschodni.  W czasach zimnej wojny Berlina, zza muru działa sobie warsztat samochodowy a jego właścicielem jest piękna Niemka, którą wkrótce zainteresują się służby specjalne USA i Rosji.
Agent Solo- Amerykanin, agent Illja- Rosjanin.




 Z początku każdy z nich robi wszystko aby usunąć rywala do czasu, gdy okazuje się że muszą stworzyć duet i współpracować z dziewczyną z warsztatu.
Każdy z nich musi odstawić animozje na bok i stworzyć partnerstwo w misji przechwycenia broni nuklearnej i to z samych Włoch. A słoneczna Italia z pewną włoską rodziną stworzy nowe okoliczności dla agentów. Jak cała trójka sobie z tym poradzi?
Jak Amerykanin i Rosjanin mają okazać sobie zaufanie i wykonać misję do końca? W dodatku skutecznie?



Kryptonim U.N.C.L.E to zaskakująca komedia, film akcji nie napompowany przemocą, nie kipiący seksem. Bez żadnych tego typu przesad. Choć w pewnym momencie może dopaść złość, że Solo ma takie wyczucie czasu i   Illja nie może  nawet musnąć usta dziewczyny. W dodatku, film w  genialny sposób pokazuje oblicze każdego z agentów. Ani Ameryński Solo ani Rosyjski Illja nie są idealni i okazuje się że potrzebują siebie nawzajem. Przezabawne, jaskrawe różnice między charakterami rozbawią do łez.
Oprawa muzyczna to geniusz dopasowania muzyki do akcji w filmie, mega nastrajająca dobry humor.

A tak swoją drogą, mój fave to Illja. Solo pasuje mi na następce James'a Bonda. Choć dla obu mam wielką sympatię, z naciskiem na Illje :))

Soundtrack to mój MUST HAVE w mojej płytotece!

Premiera 21.08.2015

Alicia Vikander- Gaby
Armie Hammer- Illja
Henry Cavil- Solo

Reżyseria Guy Ritchie

Soundtrack Solomon Burke


Polecam gorąco:)

E.

Komentarze